Volpha Phorama

Poison

-Zamknij się!-.warknął,podleciał do niego i jego jedną łapą chwycił go za kark i walnął nim o drzewo śmiejąc się przy tym szyderczo.

Yen-lo-Wang

- pokaz siły - powiedział patrząc na niego.
- za szybko się denerwujesz - powiedział całkiem spokojnie wyrywając się z jego łap. On też miał skrzydła, o ironio. Rzadko ich jednak używał, no bo na co, skoro może sie przejść? Od tego ma łapy, no nie? Otrzepał się.

Poison

-Mówisz za szybko...-.odparł i ponownie chwycił go za kark i przycisnął do drzewa mówiąc.
-Lepiej uważaj co mówisz...-.odparł i puścił go tak że ze świstem spadł na ziemię.

Yen-lo-Wang

- hu hu mam się bać? - zapytał znów się otrzepując, chwilę utykał, bo spadł z dużej wysokości ale szybko doszedł do siebie. Pokręcił oczami i naciagnął się.
- lepiej ty uważaj na siebie, nigdy nie wiesz co czeka cie jutro. W piekle nie ma już miejsc xd - powiedział patrząc na niego i oblizując ponownie pysk.
- wiesz no mógłbym zrobić z ciebie doradce w sprawie potępionych, ale kurde pech chciał, że ta posada już zajęta jest - powiedział drapiąc się.

Poison

-Nawet nie wiesz że demon pochodzi z piekła...żenada.-.odparł irytującym tonem i po chwili znów powiedział.
-Jutro będzie futro...-.odparł i uśmiechnął się nieznaczne pokazując kły które były we krwi i pazury a inaczej szpony które miały długość 7cm.

Yen-lo-Wang

- demony to dusze które są niechciane zarówno jak w piekle jak i tak wyżej, a więc są z czyśca... to dopiero żenada - powiedział patrząc na niego i kręcąc łbem.
- demony są gdzies pomiędzy 'tym na górze' a istotami ziemskimi. Są więc zwykłymi wyrzutkami które nie mogą zaznać spokoju... - dodał spokojnie, jak na niego. Cóż, raczej w tamtym wilku nie widzial konkuretna, tylko jakąś gnidę.

Poison

Pod nosem powiedział.
-Kanalia...-.
Po chwili dodał.
-Wiesz co radzę ci być już cicho,bo jak nie...to cię opętam.-.odparł i czekał na spokój.

Yen-lo-Wang

- bla bla - burknął pod nosem i położył się wygodnie na meszku który gdy tamten ględził, Yen sobie uzbierał xd Ziewnął robiąc głośne AaAaAaAaAaaa...

Poison

Stanął w powietrzu,skoncentrował się,zamknął oczy i myślami powędrował do jego krain
y....

Yen-lo-Wang

Spojrzał na Spirit'a. Cóż w pewnym sensie byli ze sobą jakąś ten no, związani? On demon, a Yen syn samego Szatana, Lucyfera który przybieral różne twarze, imiona, postacie do gry. Wyciagnłą potężne łapy przed siebie i machal ogonem by odgonić natrętne muchy które co chwile siadały na jego ranach.

Poison

Otworzył jedno oko,spojrzał na wilka,chyba naprawdę mieli ze sobą coś wspólnego.

Yen-lo-Wang

Zamarł w bezruchu przez chwilę i nagle rzucił się na jakąs głupią, durną, niemądrą muchę która mimo iz tej ja odganiał ciągle wracała. Wyrzuł ją i obśliniona wypluł. Wytarł łapą pysk otrzepując ją z cieknącej 'tony' śliny.

Poison

Znów zamknął oczy i wędrował po swojej krainie.

Yen-lo-Wang

Znudzony siedzeniem tutaj, i do tego głosny udał się gdzieś gdzie mógł znaleźć duzo zwierzyny.

Poison

Otworzył nagle oczy i rozejrzał się,widział że jest tam coś co inni wezmą za głupstwo.

Desmond

Wolnym krokiem poszedł.

Shara

Gdy patrzyłam na tego "syna Szatana" aż śmiać mi się chciało że to mówi szczenię. - Nie odzywaj się tak do prawdziwego Demona ! - warknęłam.

// Bo on ma rangę SZENIAK ! ! ! //

Poison

-Vitka...popieram....-.odparł stanowczo.

Shara

W końcu jest szczeniakiem. Nie powinien się tak do Ciebie odzywać. - powiedziałam do Spirita.

Poison

-Tak...-.odparł z godnością w końcu jest demonem a ten szczeniak tylko szczeniakiem.